Pobyt w Sopocie uważam za bardzo udany. Nigdy
wcześniej nie byłam w tym mieście, dlatego zależało mi żebyśmy się tam
znaleźli. Najpierw zwiedziliśmy piękne molo, z którego rozlegał się niesamowity
widok na otwarte morze. Wolna przestrzeń, przystań motorówek i zacumowany
statek, którym można było popłynąć w krótki rejs... Molo w Sopocie co roku odwiedzają
tysiące turystów, a latem trudno się tu przecisnąć. Niezapomniane były też
widoki z zabytkowej latarni morskiej, skąd kiedyś można było pilotować przybycie statku do brzegu.
W Sopocie nie można oczywiście nie zajrzeć do
Opery Leśnej. To właśnie tam, co roku można zobaczyć wielkich artystów. Scena jest
zadaszona, ma bardzo dobrą akustykę.
Na terenie parku mieści się też sala koncertowa
Polskiej Filharmonii Kameralnej, która liczy 300 miejsc. Oddana do użytku w
1977 roku. Tam mieliśmy okazję wysłuchać niesamowitego koncertu zatytułowanego Idź swoją drogą z piosenkami Jonasza Kofty, do którego
powstania zainspirowała Nulę Stankiewicz 30
– ta rocznica śmierci poety. Występ był fenomenalny.
Koncert sprowokował mnie do tego, żeby poczytać trochę o Jonaszu Kofcie. Okazuje się że był człowiekiem kapryśnym, trudnym, o wielu twarzach, ale przede wszystkim dowcipnym i błyskotliwym. Takim pozostał we wspomnieniach przyjaciół. Chciał,
żeby ludzie go kochali…
Urodził się 28 listopada 1942 na Wołyniu w rodzinie żydowskiego
pochodzenia. Po wojnie wraz z rodziną znalazł się we Wrocławiu, gdzie jego ojciec
założył rozgłośnię regionalną Polskiego Radia. W 1961 roku po ukończeniu liceum
plastycznego rozpoczął studia na Wydziale Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk
Pięknych. W czasie studiów jego talent artystyczny rozwinął się.
Poeta, dramaturg, satyryk, tekściarz i malarz. Potrafił znaleźć poezję tam,
gdzie normalnemu człowiekowi wydawałoby się, że jej nie ma – stwierdziła Jaga
Kofta, żona poety. Potrafił zaskakiwać w każdej dziedzinie.
Pamiętajcie o ogrodach to jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów Jonasza
Kofty. Tekst wiersza opatrzony został linią melodyczną, dzięki czemu powstała
bardzo popularna piosenka, którą w latach 90-tych wykonywał Jan Pietrzak. Utwór
jest swoistym hołdem oddanym naturze i wszystkiemu, co naturalne.
Kinga