Od marca żyjemy jakby w nowej, covidowej rzeczywistości. Jeszcze rok temu nikomu się nie śniło, że nie będziemy wychodzić z domu bez maseczki, będziemy dezynfekować ręce w sklepie, będziemy mieli ograniczoną możliwość spotkania się, nawet wypicia kawy na mieście....
Wszyscy musieliśmy się dostosować do nowych warunków, również do braku codziennych zajęć w ŚDS.
Jak sobie z tym radzicie? O to zapytaliśmy po prawie roku od wybuchu pandemii. Przeczytajcie proszę, co na ten temat napisała Pani Bernadetta...
"Życie bez ośrodka nie jest łatwe. Na co dzień brakuje rehabilitacji psychiatrycznej. Brakuje kontaktu z ludźmi - rytmu życia. W domu jest monotonnie. W ośrodku można wykazać się na pracowniach. Zawsze można z kimś porozmawiać, podzielić się problemami.
Jeżeli zniknie koronawirus to bardzo się ucieszę. Będę mogła rehabilitować się w ośrodku i będzie lepiej".
Pani Aleksandra:
"Bez ŚDS żyje się trochę gorzej, brakuje towarzystwa, fajnych zajęć i atrakcji".
A Pani Honorata:
"Bardzo trudny czas, pandemia. Obecnie jest inne funkcjonowanie bez ośrodka. Będąc cały czas w domu pojawiły się lęki przed wyjściem, dzwonkiem telefonu. Jest więcej czasu na lektury, krzyżówki, odpoczynek. Trudno zmobilizować się jednak do tego wszystkiego. Jest więcej myślenia nad życiem, rozmyślania nad przeszłością, tym, co kiedyś się zdarzyło i co się może wydarzyć. Muszę zaznaczyć, że więcej zaczęłam się modlić, to mi pomaga w codziennym życiu.
Z jednej strony brakuje mi ośrodka, spotkania ze wszystkimi, a z drugiej - trochę się od tego wszystkiego odzwyczaiłam, bo nie ma ciągłości jazdy do ośrodka".
Pani Joanna z kolei napisała:
"Życie bez ośrodka nie zawsze jest łatwe, ponieważ punktualnie braliśmy udział w zajęciach rehabilitacyjnych. Mieliśmy więcej obowiązków i zajęć psychoedukacyjnych. Brakuje kontaktu z koleżankami i kolegami oraz z terapeutami. Bardzo się zmienił ten czas, ponieważ musimy stosować się do obostrzeń podczas pandemii koronawirusa., który nas atakuje. Jest ciągły strach i obawa, aby się nie zarazić. Musimy się stosować do zaleceń, które przekazują media, takie jak programy TV, gazety, Internet. Ja mam dobrze, bo mieszkam na wsi i mam dni bardzo urozmaicone, pomagam w gospodarstwie. Mam pieska, spędzam z nim dużo czasu.
A jak bez ośrodka radzi sobie Pan Staszek?
"Czas spędzam miło. Nie śpieszę się. Nie wykonuję (nie planuję) dużo zajęć na dzień. Jest trochę nauki i trochę ruchu. Jeżdżę do Wadowic przynajmniej raz w tygodniu. Ostatnio zacząłem piec. Upiekłem już ciasto drożdżowe i keksa. Posadziłem dużo krokusów. Jestem przygotowany do sezonu pszczelarskiego. Kupiłem ule i ramki. Czytam więcej i zacząłem szkicować. Brakuje trochę wyjść gdzieś..."
A co napisał na ten temat Pan Tomek?
"Najgorzej jest ze wczesnym wstawaniem. Najczęściej jest tak: nastawiam budzik, on dzwoni, ja go wyłączam i dalej idę spać. I wstaję o 8.00, a nawet czasami o 9.00. Brakuje mi przede wszystkim rozmów z kolegami, zajęć czy ćwiczeń gimnastycznych. Dobrze, że chociaż dostawaliśmy zadania do domu. Namiastką ŚDS miały być indywidualne cotygodniowe spotkania dla jednak osoby. Niestety niedługo narodowa kwarantanna (praca pisana przed świętami). Tęsknię za zajęciami na pracowni - tego mi brakuje. Teraz bez ŚDS siedzę w domu. Wychodzę do sklepu z Mamą i sam do kościoła. W wolnych chwilach, których teraz jest nadmiar czytam książki i dużo niestety siedzę przed laptopem. Czasami z Mamą czytam wiadomości powiatowe.
Cieszyłem się, że choć na chwilę przyjdę do ŚDS, ale pewnie po świętach będzie zamknięte".
Na szczęście nie jest zamknięte:) Spotykamy się raz w tygodniu, mając nadzieję, że niebawem będzie częściej. Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiamy:)
Zespół terapeutyczny