Zmiana

Wiosna często kojarzy się nam ze zmianami. Rozkwit przyrody, wyjście z zimowej apatii i „spod kołdry” powoduje, że bardziej jesteśmy też skłonni do zmian w naszym życiu. 
I dobrze. Teraz mamy maj i często to, co nie udało nam się zmienić wraz z Nowym Rokiem, zmieniamy właśnie teraz. Moim zdaniem każdy moment jest dobry, bo jak to mówią, tylko ci, którzy nic nie robią, nie popełniają błędów. Korzystajmy zatem z dobrodziejstw Matki Natury i wykorzystajmy ten sprzyjający czas na to, aby i w naszym życiu stało się kolorowo. Ale czy to takie proste? Na temat zmian wypowiedzieli się członkowie naszego „Domu”. Czym jest zmiana, co nam daje impuls, dlaczego warto dokonywać zmian, co z odwagą, czy jest nam ona potrzebna, co tracimy, a co zyskujemy dzięki zmianom? Posłuchajcie, co myślą na ten temat nasi koledzy.
            „Czas na zmianę przychodzi wtedy, gdy nuda  zaczyna nas zabijać. Jesteśmy zmęczeni, sfrustrowani, życie nas przerasta. Nic nas nie cieszy, nie mamy poczucia sensu życia. Czujemy się zagubieni i niepotrzebni. Niektórzy uciekają w alkoholizm, narkotyki, (…)”, a to właśnie czas, aby wziąć sprawy w swoje ręce i mądrze pokierować życiem. Pamiętajmy, że nie zawsze korzyści są wymierne, nie wszystko da się skalkulować, czasem chociażby zmiana pracy na mniej stresującą, ale tym samym gorzej płatną ma więcej plusów niż kontynuowanie „zżerającego” człowieka zajęcia. A zatem, kiedy jest czas na zmiany? Wtedy, gdy uzmysłowimy sobie, że „droga, którą podążamy prowadzi na manowce”- jak mówi pewien malarz. Jedna z uczestniczek ŚDS napisała swoje skojarzenia ze słowem „zmiana”. „Zmiana – to nowość, odmienność, nowe tendencje, doskonalenie i ulepszanie”. Cieszę się, że mimo dwojakiego wydźwięku „zmiany” to słowo budzi w większości pozytywne skojarzenia. Bo trzeba podkreślić, że nie wszyscy są fanami zmian. Są osoby, które ich nie lubią, kojarzą się one z lękiem, z czymś nieznanym …
            Życie nie zawsze jest wygodne, trzeba się z nim trochę zmierzyć, „spróbować naszych sił”, „umieć kreować otaczającą nas rzeczywistość”, a do tego potrzeba siły i odwagi, ale także czegoś stałego – punktu wyjścia – niezmiennych wartości, kodeksu. Wtedy nie tracimy orientacji, wiemy, że podążamy w dobrym kierunku. Wiemy, że decyzje, które podejmujemy, choć ryzykowne, nie zranią naszych najbliższych, za których bierzemy w tym momencie odpowiedzialność. Wszak już Mickiewicz pisał: „...mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił...”. Trzeba pamiętać o tym, że plan nie zawsze udaje się zrealizować, że czasem nie ułożą się sprzyjająco okoliczności, przeliczymy nasze możliwości, itd. Pamiętajmy jednak, że nie podejmując ryzyka związanego ze zmianą stoimy w miejscu, a z upływem czasu, cofamy się….
Ola