Jak zostałem Świętym Mikołajem…

Najszczęśliwsze Mikołajki wspominam z Makowa. Z roku na rok wujek przebierał się za świętego Mikołaja i u babci w mieszkaniu rozdawał prezenty. Zabawy zawsze było co niemiara, wujek umiał stworzyć atmosferę tego dnia. Z chęcią cofnąłbym się do tamtych czasów, do dzieciństwa, ale to już minęło i nie powróci więcej… Teraz my sami możemy zamieniać się w Mikołaja i rozdawać prezenty naszym dzieciom, siostrzeńcom, czy wnukom. Jest to piękna  tradycja przechodząca z pokolenia na pokolenie. Mając dobry przykład sam w tym roku stałem się Mikołajem i obdarowałem uczestników Środowiskowego Domu Samopomocy prezentami.

Łukasz                                          



Mikołaju

Drogi Święty Mikołaju, w drogę czas wyruszyć trzeba,
Renifery przyszykować, bo przymarzła tu już gleba.
Dzieci duże i małe,  na Ciebie czekają,
Listy życzeń na Twoich półkach zalegają.
I ta moja siostrzenica przez okno wygląda,
Chce zobaczyć renifera, za ganek zagląda.
Sanie już szybują, do mnie i do Ciebie,
Gwiazdy oznaczają, szlak na oświetlonym niebie.
Dzień, w którym przybędziesz w pamięci zostanie,
A najbardziej lubię to oczekiwanie…
Jesteś razem z dziećmi, uśmiech im przynosisz,
O wejście do domów wcale się nie prosisz.
Każdy z nas z nadzieją już Cię oczekuje,
Za wszystkie prezenty serdecznie dziękuje.


Zbyszek