Opowieści Bacy

Pewnego dnia Baca spytał Gaździnę: Co dziś robimy? Ja dziś piorę i suszę twoje i swoje pranie - powiedziała. Dobrze, a ja zapalę fajkę i będę dumał, jakie to kawały wymyślą na mój temat. Baca dumał, dumał i w końcu stwierdził: Niefajnie się siedzi samemu, lepiej pomogę żonie sprzątać chałupę. I zabrał się do sprzątania. Najpierw wymiótł wszystkie kurze, wytrzepał chodniki, a nawet umył buty i je wypastował. W końcu stwierdził: Zmęczyłem się żono, muszę wypocząć i usiadł przed domem z psem i znowu zaczął palić fajkę. Zobaczywszy to Gaździna powiedziała: Zgaś tę fajkę, żeby pranie nie nasiąkło tytoniem. Baca odpowiedział: Dobrze Moja Kochana, pójdę zatem do lasu nazbierać drwa do kominka. Gdy wrócił z wiązką chrustu na stole już czekała kolacja. Gaździna powiedziała: Siadaj i zjedz kolację, a później poopowiadasz, co tam w górach słychać. Odpowiedział: Fajnie, bo lubię pogawędzić po dobrym posiłku. Zjedli, zasiedli przed kominkiem i Baca zaczął swoją opowieść, która trwała i trwała, aż się zmęczył i powiedział: Chodźmy spać, jutro też jest dzień. I poszli spać, a pies pilnował ich chałupy.

Tomek