Mój ideał

Osobą, którą doceniam za to, że mimo, iż życie jej nie rozpieszczało, pozostała dobrym człowiekiem jest moja ciocia Bogusia. Liczne choroby, jakie ją dopadły i przykuły do wózka inwalidzkiego, nie załamały jej. W tym roku pochowała męża, kilka miesięcy później córkę. Pomimo to odnajduje się w rzeczywistości. Jej druga córka, która się nią opiekuje nie jest wzorem do naśladowania, nie robi tego za darmo. Choć ciocia musi się jej całkowicie podporządkować, znosi to cierpliwie i zachowuje pogodę ducha. To właśnie ona jest takim dobrym przykładem.

Łukasz



Moja siostra Lucyna, dwa lata starsza ode mnie, świetnie się uczyła. Skończyła wyższe studia pedagogiczne w Krakowie i podjęła zawód nauczyciela. Wyszła za mąż, urodziła pierwsze dziecko, a za rok drugie, które okazało się niepełnosprawne. Dla jego dobra musiała zrezygnować z pracy i całkowicie zająć się jego wychowaniem. Po czterech latach urodziła córeczkę. Angażując się w wychowanie dziecka niepełnosprawnego i dwójki zdrowych dzieci nie mogła już podjąć pracy. Nie poddała się, lecz energicznie, korzystając z pomocy męża i rodziny wytrwale dążyła do stworzenia najlepszych warunków rozwojowych dla dzieci. Efekty są doskonałe, dzieci zdrowe, są najlepszymi uczniami, a dziecko niepełnosprawne daje wiele radości przez nawet najmniejsze osiągnięcia np. zdobywając medale ze sportu dzieci niepełnosprawnych. Siostra, mimo przeciwności losu, jest zadowolona, radosna, z energią pokonuje każde trudności w wychowywaniu dzieci. Bez możliwości podjęcia pracy zawodowej dostrzega dobre strony życia.

Zbyszek