Jak co miesiąc znowu byłem na spotkaniu w "Klubie Podróżnika".
Tym razem gościem był Bartosz Malinowski. Opowiadał o projekcie
Wielki Szlak Himalajski, który rozpoczął się w 2015 roku, a skończy się w
2019. Szlak przemierzają we dwójkę z
żoną Joanną Lipowczan, bez tragarzy (30 kilogramów bagażu) i pomocy medycznej.
Przygotowywali się do wyprawy półtora roku. Wędrówkę zaczęli w Nepalu, później
przemierzali Kaszmir, a skończą w Indiach. Cały szlak będzie liczył 5000
kilometrów. Co
ciekawe pan Bartosz aż 120 razy chciał zrezygnować z dalszej wędrówki. Ciekawe
dlaczego?...
Pierwszy etap wytyczony w Nepalu ma 1700 km. W
tym kraju musieli zmierzyć się z siedmioma językami i wieloma dialektami oraz
zróżnicowaną roślinnością i klimatem. Kolejny etap wyznaczyli w Kaszmirze. To
region, który w 1947 opuścili Brytyjczycy i do dziś jest terenem spornym między
Pakistanem i Indiami. W Kaszmirze jest strefa kontrolna i mnóstwo posterunków
wojskowych, żeby przemieszczać się na jego terenie trzeba mieć wiele pozwoleń, czyli
wcześniej zmierzyć się z uciążliwą biurokracją.
W
tej części świata jest problem z hordami psów. W niektórych wioskach na 1500
mieszkańców przypada od 250 do 500 psów. Ciekawostką jest też, że Indie to
jedyny kraj na świecie, w którym nie wolno korzystać z telefonu satelitarnego ani nawet go mieć.
Zainteresowanych zapraszam na stronę internetową oraz Facebooka: wielkiszlakhimalajski.
Opracował Tomasz